Zamknięte drzwi do toalety spełniającej wymogi dostępności oraz wywieszona instrukcja, jak zdobyć klucz, by je otworzyć, świadczą o braku wyobraźni osób zarządzających obiektami. To nieposzanowanie prawa do realizacji podstawowych potrzeb każdego człowieka.
Historia Bogumiły, chorującej na wrodzoną łamliwość kości i poruszającej się na wózku elektrycznym, pokazuje barierę, z którą spotykają się osoby z niepełnosprawnościami chcące skorzystać z dostępnych toalet:
„Korzystanie z toalety jest czymś naturalnym, czymś, o czym się często zapomina. W przypadku osób z niepełnosprawnościami jest inaczej. Gdy jestem w miejscu publicznym i poczuję, że »czas do toalety«, zastanawiam się, czy zdążę. Dlaczego? Bo toalety bardzo często są zamykane i zaczyna się poszukiwanie osoby posiadającej klucz. Kiedyś byłam w przychodni na badaniach i musiałam skorzystać z toalety, niestety okazało się, że Pan, który miał do niej klucz, był… na urlopie, a klucz wziął ze sobą. Można by pomyśleć, że to wyjątkowa sytuacja. Niestety nie. Toalety dostępne często są zamykane na klucz, zagracane lub zajmowane przez osoby pełnosprawne. Widziałam toalety z wielkim napisem »dla osób uprzywilejowanych«! To smutne. Chodzi przecież o podstawowe funkcje życiowe, a nie o przywilej! Potrzeby fizjologiczne dotyczą wszystkich. Niestety wiele osób z niepełnosprawnościami, w tym ja, często ogranicza spożywanie płynów i pokarmów w miejscach publicznych, by nie szukać dostępnej i otwartej toalety”.